Teksty liturgii Mszy św.
Mdr 2, 12. 17-20
Ps 54 (53)
Jk 3, 16 – 4, 3
Mk 9, 30-37
Gdy w marcu 1891 roku ojciec Henri Didon OP na zakończenie szkolnych zawodów sportowych użył podczas wręczania nagród hasła „Citius–Altius–Fortius” (Szybciej–Wyżej–Mocniej), miał przede wszystkim na myśli zachętę do współzawodnictwa. Liczył, że zmobilizuje swoich uczniów do tego, żeby walczyli z całych sił, żeby chcieli wygrywać i dążyć do zajęcia pierwszego miejsca. A baron Pierre de Coubertin obecny na tych zawodach uczynił zawołanie ojca Henriego hasłem całego ruchu olimpijskiego. Przypomniała mi się ta historia, ponieważ piszę ten tekst w trakcie zmagań olimpijczyków. I mimo upływu lat olimpijskie hasło jest wciąż aktualne.
Nie wiem, czy apostołowie i Jezus byli zapalonymi kibicami sportowymi i czy z wypiekami na twarzy śledzili wyniki starożytnych igrzysk. Z pewnością jednak uczniowie Chrystusa mieli w sobie chęć rywalizacji i bycia pierwszym. To zawsze daje poczucie władzy, bycia lepszym, stwarza okazję do pokazania swojej wyższości. W sporcie to bardzo pożądane, ale czy tak samo jest w życiu codziennym? Ewangelista Marek relacjonuje, że zaraz po porażce w uzdrawianiu uczniowie zaczynają się kłócić i spierać o to, który z nich jest największy. Może nieśli w sobie gorycz porażki, może pragnęli podreperować swoje poczucie wartości, a może ta rywalizacja, która do tej pory tliła się w ich sercach, w końcu musiała znaleźć ujście w kłótni? Chyba się tego nie dowiemy, bo Ewangelia nic o tym nie wspomina.
Ale możemy posłuchać odpowiedzi Jezusa. „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Czy ta ewangeliczna zasada jest zaprzeczeniem idei olimpijskiej? Ośmielę się powiedzieć, że nie. Bo jeśli na serio pomyślimy o słowach Jezusa, to żeby być sługą wszystkich, potrzebujemy wielkiej pokory i siły. Jezus pokazał to swoim życiem. Oddał je przecież za swoich przyjaciół, czyli okazał się sługą aż do końca, zrobił to „Citius–Altius–Fortius”. Bardzo bym życzył nam wszystkim, abyśmy właśnie w taki sposób stawali się bliźnimi dla siebie. Żeby biskup był sługą, ksiądz był sługą, aby przełożony był sługą, aby rodzice byli sługami, aby każdy z nas, bez względu na to, kim jest i jakie zajmuje stanowisko, potraktował je jako służbę z miłości do sióstr i braci.
Marcin BARAŃSKI OP, “w drodze” (09/2021)