Teksty liturgii Mszy św.
Ba 5, 1-9
Ps 126 (125)
Flp 1, 4-6. 8-11
Łk 3, 1-6
Rządził Tyberiusz Cezar, Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny, a najwyższymi kapłanami byli Annasz i Kajfasz. Wszystko poukładane, podzielone, dogadane, wyznaczone. Zarówno sprawy doczesne, jak i duchowe mają swoich opiekunów i przewodników.
I w ten poukładany – ale jednak ciasny – świat, nad głowami tych, co się głowili, jak zestroić ze sobą poszczególne elementy, przychodzi słowo natchnienia Bożego do kogoś, kto się błąkał gdzieś na pustynnych obrzeżach tego zgranego społeczeństwa. Jan przybywa, by zapowiadać, że idzie Ten, który będzie świat układał według swojego kryterium; i ma On tę przewagę nad myśleniem ludzkim, że Jego zamysł jest odwieczny.
Jak czytamy na pierwszych stronach Biblii, Pan Bóg nakazał ludziom układać świat. Niestety – jak to bywa z każdym Bożym poleceniem – potrafimy obrócić je przeciwko sobie i przeciw Bogu. Czasem w sposób niepozorny, prawie niewinny. Weźmy przykładowy plan na niedzielę: śniadanie, spacer do kościoła, msza, spacer ze znajomymi, kawa, późny obiad, druga kawa… Co w tym złego? Złego może nic, ale gdzieś podskórnie zakładam, że nic takiego się na mszy nie wydarzy, co by sprawiło, że cały świat straci na znaczeniu. Nie oznacza to od razu, że jestem niewierzący; to jedynie pokazuje, że nie uwzględniam Bożego działania tak samo poważnie, jak wszystkich innych wydarzeń tego dnia.
Choć mamy planować, układać, dogadywać się z innymi i „czynić sobie ziemię poddaną”, to wiara domaga się od nas małego momentu zawahania przy stwierdzeniu „wszystko dograne”. Takiego odchylenia się od planu działania, by przypomnieć sobie, że jest jeszcze Ktoś, kto się troszczy o mnie tak bardzo, że czasem zmienia moje najlepsze plany, by zrobić dla siebie miejsce przy mnie i w moim sercu.
Grzegorz KURAŚ OP, “w drodze” (12/2021)