Teksty liturgii Mszy św.
1 Sm 1, 20-22. 24-28
Ps 84 (83)
1 J 3, 1-2. 21-24
Łk 2, 41-52
Maryja i Józef zabrali dwunastoletniego Syna na Święto Paschy do Jerozolimy – tak nakazywał zwyczaj, nie było w tym nic zaskakującego. Nie mogli się domyślać, jak Jezus rozumiał swoją obecność w świątyni, nie przypuszczali, że sam zdecyduje, by tam dłużej pozostać i tym sposobem przysporzy im troski i zmartwienia, a wręcz – co Maryja wprost powiedziała – bólu serca. Nie rozumieli Go. Pomimo to wszyscy razem wrócili do Nazaretu; Jezus pozostał poddany swoim Opiekunom, a Maryja nie zadawała już pytań – „zachowywała wiernie wszystkie te sprawy w swoim sercu” (Łk 2,51).
Ile cierpliwej miłości wymagało wzajemne przyjęcie takiej sytuacji? Jak często w sercu Maryi pojawiało się bolesne ukłucie niezrozumienia, troski, lęku o Syna? Ile razy Jezus wiedział, że wystawia Matkę na trudną próbę? Co przeżywał Józef będąc świadkiem tych wydarzeń?… A jednak każde z Nich pozostało w pełnej wolności wierne misji, jaką powierzył im Ojciec.
Józef trwał w milczącej obecności. Dla Maryi była to wędrówka od pytania: „Synu, czemuś nam to uczynił?” (Łk 2,48) po przyjęcie słów z krzyża: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19,26). Dla Jezusa – droga od słów: „Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca?” (Łk 2,49) po zdanie wypowiedziane w chwili konania: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). Prowadziło Ich pełne zaufanie do Ojca i wzajemna miłość.
s. Anna OP