Teksty liturgii Mszy św.
1 Sm 26, 2. 7-9. 12-13. 22-23
Ps 103(102)
1 Kor 15, 45-49
Łk 6, 27-38

Czytając Jezusowe wezwania z dzisiejszej Ewangelii możemy pomyśleć, że nie są na miarę człowieka, że nikt nie jest zdolny im sprostać: kochać nieprzyjaciół, dobrze czynić tym, którzy źle nam życzą, nie oczekiwać zwrotu pożyczki, zawsze z miłosierdziem traktować wszystkich… I jest to prawda – to nie jest miara człowieka, jeśli myśleć tylko o naszych własnych siłach, naszych zdolnościach czy postanowieniach. A równocześnie to JEST miara człowieka: Tego Jednego, o którym w Liście do Hebrajczyków czytamy, że był „doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15) -Jezusa. On doświadczył nienawiści, był oczerniany, miał nieprzyjaciół, choć sam dla nikogo nie był wrogiem – i mimo to kochał aż po krzyż, przez który „w sobie zadał śmierć wrogości” (Ef 2,16). Jego słowa są wiarygodne – pokazują miarę takiego człowieczeństwa, do jakiego jesteśmy zaproszeni i wezwani Bożym zamysłem ukrytym w nas od samego początku naszego istnienia. Znając własną słabość i grzeszność stajemy wobec tego onieśmieleni, ale nie bezradni: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!” (Łk 6,31) mówi Jezus – i to jest pierwszy krok; to jest kierunek, który możemy łatwo rozpoznać. Zaufajmy tym słowom z nadzieją na Bożą łaskę, która ma moc poszerzać nasze serca: Duch Święty został nam dany, by działać w nas i przez nas.

s. Anna OP