Teksty liturgii Mszy św.
Mdr 9, 13-18
Ps 90 (89)
Flm 9b-10. 12-17
Łk 14, 25-33

Słowa: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” – w słuchaczach budzą uzasadniony niepokój, a kaznodziejów inspirują do ekwilibrystycznych wyczynów retorycznych. Niepotrzebnie. Wystarczy posługiwać się trafną definicją miłości, a wszystko stanie się proste.

Jaka to definicja? Proponuję taką: miłość jest poszerzaniem swojego serca ze względu na rozwój duchowy własny i innych. Owszem, inspirowana lekturą książki Droga rzadziej przemierzana M. Scotta Pecka, nie jest klasycznym określeniem miłości. Jednocześnie można ją bez trudu odnaleźć chociażby w tomistycznej definicji caritas, która jest pragnieniem dobra i dążeniem do niego dla samego dobra lub dla dobra innej osoby.

Co z tego wynika? Że jestem uczniem Chrystusa wtedy, gdy chcę, by nauczył mnie miłości, by „rozszerzył” mi serce. Kurczowe trzymanie się więzi w dotychczasowej postaci zatrzymuje proces poszerzania serca. Oznacza bowiem, że uczeń wcale nie chce, by Mistrz nauczył go kochać, gdyż jest przekonany, że już potrafi kochać. Gdy uwierzę, że Jezus jest prawdziwą miłością, a ja dopiero uczę się kochać, wówczas poddam się Jego nauce. I nie muszę się obawiać, że to przekreśli wszystko, co jest rzeczywistym dobrem w relacjach z ukochanymi osobami. Przeciwnie. Podda korekcie to, co zniekształca, upośledza lub ogranicza miłość. Tracąc dotychczasową formę miłości, zyskam nową, pełniejszą i bardziej realną. W szczególności nie poddam się dyktatowi rzeczywistych lub wyimaginowanych oczekiwań rodziców, dzieci, rodzeństwa czy współmałżonka, które przecież nie zawsze są miłością.

A co z krzyżem? Pod tym znakiem kryją się cierpienie, strata lub porażka. Sytuacje, które zazwyczaj ograniczają horyzont myślenia i działania do przeżywania tego, co obolałe. W perspektywie właściwej definicji miłości stają się narzędziami poszerzania serca. Idąc za Nauczycielem, nawet trud mogę przyjąć w taki sposób, żeby był źródłem duchowego wzrostu.

TOMASZ GRABOWSKI OP
W drodze 2025, nr 09