Teksty liturgii Mszy św.
Iz 40, 1-5. 9-11
Ps 85 (84)
2 P 3, 8-14
Mk 1, 1-8
Śpiewamy dziś w liturgii drugą część Psalmu 85 (w. 9–14). Nadzieja na Boże miłosierdzie pobrzmiewa w tym tekście już od pierwszych jego wersów (2–7), jednak świadomość licznych grzechów każe psalmiście zawołać: „Okaż nam, Panie, swoją łaskawość i daj nam swoje zbawienie!” (w. 8). Taki krzyk nie może pozostać bez echa – czyż Bóg nie jest Bogiem obietnicy, którą zawarł z Abrahamem i całym jego potomstwem? Przychodzi więc wizja pociechy: „Łaskawość i wierność spotkają się ze sobą, ucałują się sprawiedliwość i pokój” (w. 11).
Schemat wydaje się prosty: z jednej strony mamy grzeszników głośno wołających
o miłosierdzie, z drugiej zaś Boga, który musi pozostać wierny własnej obietnicy. Czy zatem Bóg jest niejako zmuszony do wybaczenia człowiekowi? Czy nasza relacja z Nim jest relacją osoby (człowieka) i jakiejś maszynki do produkcji miłosierdzia, z której po naciśnięciu guzika z napisem „Obietnica” musi wypaść odpowiedni dar?
Słowo Boże chroni nas przed takim myśleniem. Czytamy bowiem: „Wierność z ziemi wyrośnie, a sprawiedliwość wychyli się z nieba” (w. 12). Sprawiedliwość, która wychyla się z nieba, to dar przebaczenia – pamiętajmy, że miłosierdzie wobec grzesznika jest dziełem Bożej sprawiedliwości. Ale nim to nastąpi, z ziemi, czyli z naszej strony, powinna wyrosnąć wierność obietnicy, jaką Bóg dał człowiekowi, a ta traktuje go poważnie i daje mu wybór: „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego” (Pwt 30,19–20). Aby otrzymać dar, trzeba być wiernym obietnicy. Cóż stąd, że będziemy wołać o miłosierdzie, skoro wcale – nawet
w pragnieniu – nie chcemy Go słuchać? Chrystus przestrzega: „Nie każdy, który Mi mówi: »Panie, Panie!«, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7,21). Weźmy te słowa na poważnie.
Paweł KRUPA OP , “w drodze” (12/2017)