Teksty liturgii Mszy św.
Pwt 26, 4-10
Ps 91 (90)
Rz 10, 8-13
Łk 4, 1-13

Ewangelia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu jak zawsze zabiera nas na pustynię. Jezus wyprowadzony przez Ducha rozpoczyna swoją misję. Ten początek ma dwa etapy: chrzest w Jordanie i czterdzieści dni na pustyni. Nad Jordanem Jezus spotkał się z Janem i usłyszał od swojego Ojca: „Jesteś moim Synem umiłowanym”, a to, co będziesz robił, ma sens i prowadzi do zmartwychwstania.

Ewangelista Łukasz nazywa Jezusa „synem Adama”, więc możemy powiedzieć, że Bóg wysyła na misję kolejnego Syna. Wcześniej też to robił, ale żadnemu z Jego synów się ona nie powiodła. Pierwszy był Adam, jeszcze w raju. Wszystko szło całkiem dobrze, dopóki nie nastąpiła próba wyboru, zaufania. Czy Bogu i Jego słowom warto wierzyć? Czy naprawdę jest tym, który się troszczy? Czy powinienem za Nim iść i Go słuchać? Te pytania w raju pokonały Adama, bo odpowiedział na nie przecząco. Niestety. Mimo tego, że Adam poniósł konsekwencje swojego wyboru, Ojciec się o niego zatroszczył, dał mu odzienie ze skóry i nie odwrócił się od niego. A jednocześnie Ojciec zaczął myśleć o kolejnej misji. Misji, którą powierzył następnemu synowi: Izraelowi. To syn przymierza, syn wyprowadzony z niewoli, syn, który otrzymał obietnicę ziemi. Jedynym warunkiem było przestrzeganie zawartego na Syjonie przymierza. Niestety bardzo szybko się okazało, że kolejny syn nie chce być wierny. Woli własną wizję wolności ze złotym cielcem, cebulą i czosnkiem, oddawaniem czci Bogu wargami, a nie sercem, składaniem ofiar, a nie miłosierdziem, sercem z kamienia. I po raz kolejny Ojciec nie zraził się niewiernością syna, bo „w tych ostatecznych czasach posłał swojego Syna, aby nas zbawił”. I właśnie ten Syn, wychodząc na pustynię, pokazał, że Bogu można ufać, że można przestrzegać przymierza, że można Go słuchać, karmiąc się Jego słowem, i Jemu oddawać pokłon.

Ostatecznie te czterdzieści dni na pustyni to pytanie skierowane do każdego z nas na początku Wielkiego Postu. Na ile mój chrzest, dzięki któremu stałem się synem/córką Ojca, jest moim podążaniem za Jego Słowem, Jego przykazaniami? Czy jako Jego dziecko jestem Mu wierny? Jeśli nie, to właśnie dostaję czas na to, żeby przypomnieć sobie, kim jestem i kto jest moim Ojcem.

Marcin BARAŃSKI OP, “w drodze” (3/2022)