Teksty liturgii Mszy św.
Dz 15, 1-2. 22-29
Ps 67 (66)
Ap 21, 10-14. 22-23
J 14, 23-29

Do Jerozolimy przed pandemią COVID-19 ciągnęły miliony pielgrzymów. Jedni, by opłakiwać zburzoną świątynię. Inni, by odwiedzić miejsce, skąd Prorok został wzięty do nieba. Jeszcze inni, żeby dotknąć skały, na której dokonało się ukrzyżowanie, i zobaczyć miejsce, które było świadkiem zmartwychwstania. To przeżycie było i jest dla wielu ważnym punktem odniesienia w ich dalszym życiu. Dzisiaj Apokalipsa Świętego Jana zabiera nas w podróż do Jerozolimy. To doświadczenie również może być punktem odniesienia dla naszego życia. Nie jest to wizja miejsca, do którego można pójść, pojechać lub polecieć. Na miasto z Apokalipsy trzeba poczekać. Znajdziemy je na końcu naszego życia i na końcu czasu. Nowa Jerozolima zstępuje z nieba – to dar od Boga i nadzieja na to, że w miejscach, w których dziś żyjemy, kiedyś doświadczymy nieba. Miasto mające mur i jednocześnie dwanaście bram to z perspektywy obronnej groteska. Brama to najsłabsza część muru, dlatego starożytne miasta miały niewiele bram. Mur Nowej Jerozolimy nie jest więc przygotowany na wojnę, ale na wieczny pokój. Ma zbierać wspólnotę i zapewniać jej spójność, a jednocześnie umożliwiać dostęp każdemu, kto chce do tej wspólnoty dołączyć. Dwanaście warstw fundamentu to solidna podstawa, która jest odporna na zewnętrzne kataklizmy – daje poczucie bezpieczeństwa. Miasto z Apokalipsy jest ufundowane na wierze apostołów. Jednak jak to bywa w przypadku każdego fundamentu, ta wiara jest ukryta, bo w Nowej Jerozolimie wiara nie jest potrzebna – obecność i doświadczenie Boga są jasne i wyraźne jak światło wypełniające przestrzeń. Brak świątyni to nie ograniczenie w dostępie do Boga, ale zniesienie stopni, hierarchii i pośredniczeń prowadzących do spotkania z Panem. Po co nam proroczy opis miasta z Apokalipsy? Żeby wiedzieć, do czego zmierza nasze chrześcijańskie tu i teraz. Oby wizja Nowej Jerozolimy skutecznie przyciągnęła nas do siebie.

 

Radosłław WIĘCŁAWEK OP, “w drodze” (5/2022)