Teksty liturgii Mszy św.
Dz 1, 1-11
Ps 47 (46)
Hbr 9, 24-28; 10, 19-23
Łk 24, 46-53
Każdy mądry wychowawca dąży do tego, by podopieczny osiągnął taki poziom dojrzałości, który pozwoli mu brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje, i żeby wszystko, czego się nauczył, mógł rozumnie i swobodnie wcielić w życie. Wychowanie, które prowadzi do innych wyników, jest porażką. Jeśli wychowanek stanie się zależny od wychowawcy, będzie to rodzaj zniewolenia.
Pan Bóg jest mądrym pedagogiem, dlatego po zmartwychwstaniu i objawieniu się uczniom nie zostaje z nimi, lecz wstępuje do nieba, pozostawiając ich z przekonaniem, że są już gotowi, by spełnić to, do czego zostali powołani. Nauka w szkole Jezusa już się skończyła. Czas słuchania zmienia się w czas przepowiadania Dobrej Nowiny. Trzeba opuścić znane i bezpieczne miejsca, by wyruszyć tam, gdzie nie słyszeli jeszcze o Bogu i Jego wspaniałych planach wobec nas. Wyruszyć, a nie zastanawiać się i rozprawiać, gdzie się podział Nauczyciel. On pozostanie dalej z uczniami, tylko w inny sposób. Anioł upomina apostołów: „Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). A przecież tak wygodnie byłoby zatrzymać się w tym oczekiwaniu na przyjście Jezusa. Oczekiwaniu zamkniętym na świat i innych. Problem w tym, że moment przyjścia Zbawiciela i Jego całkowitego tryumfu jest nieznany. Mówi On o tym zniecierpliwionym uczniom przed wniebowstąpieniem: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą” (Dz 1,7). Czym więc wypełnić ten czas oczekiwania? Odpowiedź brzmi bardzo konkretnie: „W imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24,47–48). Tym zadaniem żyje wspólnota chrześcijan od wieków. Wiemy o przyjściu Pana, tak jak słudzy pozostawieni w oczekiwaniu na przyjście gospodarza. To nas dotyczą słowa: „Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności” (Łk 12,43).
Co by się stało, gdyby Pan Jezus, powróciwszy, zastał apostołów w tym samym miejscu, w którym ich zostawił? I jaką drogę przeszedł każdy z nas, wyruszając z tego miejsca, w którym pierwszy raz naprawdę spotkał Jezusa?
Paweł MOŻEJKO OP, “w drodze” (5/2022)