Teksty liturgii Mszy św.
Mdr 11, 22 – 12, 2
Ps 145 (144)
2 Tes 1, 11 – 2, 2
Łk 19, 1-10
Jeśli według ewolucjonistów zejście z drzewa było wielkim postępem w rozwoju małpopodobnych, to w przypadku Zacheusza było odwrotnie. Mianowicie wejście na drzewo było krokiem, który radykalnie zmienił jego życie. Wszedł, by lepiej zobaczyć, i sam został zauważony, otrzymując szansę na przemianę. Kiedyś pewna artystka, już w naszych czasach, wchodziła na różne drzewa, lecz jej działanie było skierowane na to, by zwrócić uwagę na siebie. Zacheusz ma inny cel: pozostaje w ukryciu, ale jednocześnie sam chce wszystko dobrze widzieć. Zwyczajne drzewo odegrało w życiu konkretnego człowieka wielką rolę, stało się narzędziem przemiany osoby uważanej za zdrajcę i grzesznika. A czyż w innych miejscach Pisma Świętego drzewo również nie odgrywa znaczącej roli? Bóg działa za pośrednictwem prostych rzeczy w nas i poza nami. Pamiętamy drzewo rajskie, które było powodem upadku naszych prarodziców, i drzewo, na którym Zbawiciel oddał swoje życie, ale nim umarł, zwrócił uwagę na złodzieja, który, konając, przyznał się do swojej winy i został zbawiony.
Zacheusz, wchodząc na drzewo, pokazał, że nie zależy mu na opinii innych. Zwyczajna ciekawość i chęć zobaczenia Jezusa okazały się silniejsze niż myśli o własnym autorytecie. Dlatego warto czasami dla odkurzenia swojej wiary pomyśleć, co my możemy zrobić, by wybić się z tłumu, który tylko z ciekawości chodzi za Jezusem. Czasem trzeba nawet wleźć na drzewo, a czasami pozostać na ziemi, gdy wszyscy inni wdrapują się po pniach.
Paweł MOŻEJKO OP, “w drodze” (10/2022)