Teksty liturgii Mszy św.
Rdz 2, 7-9; 3, 1-7
Ps 51 (50)
Rz 5, 12. 17-19
Mt 4, 1-11
Co roku, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu liturgia prowadzi nas na pustynię, gdzie Jezus jest kuszony przez diabła. W opisach tej sceny zawsze zaskakuje mnie zdanie św. Mateusza, który mówi, że „gdy [Jezus] pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód”. Jak można poczuć głód dopiero po takim czasie?
Kiedy się nad tym zastanawiałem, przypomniałem sobie historię, którą opowiedział mi pewien tarnobrzeski trener personalny. Jego podopieczna żaliła się kiedyś, że nie widzi efektów swojej pracy na siłowni. Trener więc pewnego dnia, korzystając z notatek, ułożył dokładnie taki sam zestaw ćwiczeń jak na ich pierwszym wspólnym spotkaniu, które zajęło przeszło godzinę. Podopieczna zrobiła wszystkie ćwiczenia w ciągu 25 minut, a trener podziękował jej za trening i dodał, że może już iść. Widząc zaskoczenie na jej twarzy, wytłumaczył swój eksperyment. Chciał pokazać, że jednak może zobaczyć efekty swojej pracy – to, co wcześniej było wykańczające, dzisiaj jest rozgrzewką.
Pan Jezus na pustyni podjął post, który doprowadził Go do odczucia głodu dopiero po czterdziestu dniach. Bo post jest roztropnym podejmowaniem umartwień cielesnych i ćwiczeń duchowych. Często chcielibyśmy zrealizować nasze postanowienia już w Środę Popielcową. Tego dnia porzucić całkowicie swoje nawyki, nałogi, pojednać się z każdym, więcej się modlić – wszystko z dnia na dzień. I dlatego często dostajemy zadyszki i szybko się poddajemy. Możemy sobie nawet zrobić krzywdę – podobnie jak na siłowni, gdy niewłaściwie dobierzemy ćwiczenia i obciążenia. Bo post jest czasem ćwiczeń i umartwień na miarę naszych możliwości. I jeśli uczciwie podejmiemy pracę, to z każdym dniem będą one coraz większe. Wtedy nawet doświadczenie słabości czy upadku nie doprowadzi nas do frustracji, ale pozwoli nam wstać i iść dalej. Dlatego rozpocznijmy ten Wielki Post tak, by nie dostać zadyszki i by ostatniego dnia odczuć głód samego Boga, który w Jezusie dla naszego zbawienia umrze i zmartwychwstanie.
Mikołaj WALCZAK OP, “w drodze” (02/2023)